Autor |
Wiadomość |
zuzanka |
Wysłany: Pon 16:46, 16 Paź 2006 Temat postu: |
|
Zgadzam się... i może jeszcze wtedy,kiedy umiem się cieszyć modlitwą nawet wtedy,gdy nie daje mi ona poczucia euforii. Tzn. nie chodze załamana "czemu nie czuję tego,co kiedyś" tylko rozumiem,że jest to ten kolejny etap.
W skrócie - Bóg nie jest jak kiełbasa,nie trzeba go czuć (cytat zapożyczony) i chwała tym,którzy to rozumieją |
|
|
emaus |
Wysłany: Nie 17:40, 15 Paź 2006 Temat postu: |
|
emocje mogą m.in kończyć się wtedy, kiedy widzimy innych
kiedy dostrzegam nie tylko siebie we wspólnocie
ale przede wszystkim tych ktorzy są obok mnie
kiedy potrafię uzmyslowić sobie, że jest ktoś kto może mieć jakiś problem.
I że tak naprawdę to "ja" nie jestem tu najważniejszy.
tak myślę
adminiki banują tylko za spamy, i jakieś dziwne linki |
|
|
zuzanka |
Wysłany: Nie 12:21, 15 Paź 2006 Temat postu: |
|
jakoś nie wyobrażam sobie zbanowanego admina xD
A skoro o wspólnotach mowa,do Dabary tyż kochane są
A ja już gdzieś chyba o tym pisałam,że jak dla mnie,to wyższy etap zaczyna się wtedy,kiedy przestajemy jechać na emocjach,a zaczynamy ...no,właśnie nie wiem.Ale coś głebszego. |
|
|
irenka88 |
Wysłany: Śro 21:54, 11 Paź 2006 Temat postu: |
|
karher napisał: | ooooooooooooooo nooo pięknie ))))))))))
fajnie ! Kairoski kochane są | Oj są! Nie da się ukryć
Ale tu zaczyna się trochę OT, więc tym pochlebnym stwierdzeniem go zakończmy bo nas zablokują |
|
|
karher |
Wysłany: Śro 21:15, 11 Paź 2006 Temat postu: |
|
ooooooooooooooo nooo pięknie ))))))))))
fajnie ! Kairoski kochane są |
|
|
irenka88 |
Wysłany: Śro 17:53, 11 Paź 2006 Temat postu: |
|
a owszem - jestem. z dumą i radością przyznam, że związałam się z niejaką wspólnotą Kairos jakiś czas temu i jest cudownie! |
|
|
karher |
Wysłany: Śro 15:38, 11 Paź 2006 Temat postu: |
|
rozumiem że jesteś w jakiejś wspólnocie ?
tak z ciekawości pytam |
|
|
irenka88 |
Wysłany: Śro 14:46, 11 Paź 2006 Temat postu: |
|
Jakie "sory"?! Bardzo fajnie że się rozwinelas. Czasem dobrze coś takiego uslyszec/przeczytac co ustawia w pionie i pokazuje dobry kierunek na drodze. Zwłaszcza dla takiego poczatkujacego wspólnotowego pędraka jak ja . Dzieki Karherku |
|
|
karher |
Wysłany: Śro 12:40, 11 Paź 2006 Temat postu: |
|
Tak sobie myślę, jeśli chodzi o te etapy na drodze wspólnotowej....
Irenka napisałaś na dole.. że nie wiesz czy w takim właśnie nazwijmy to „krytycznym” momencie dasz radę, czy będą siły, czy nie przyjdzie zwątpienie.
Z jednej strony to trzeba gdzieś tam o tym pomyśleć- może nie bać się tego, ale żyć w świadomości że i taki czas przyjdzie.
Ale po drugie- trzeba zauważyć co jest po takim czasie.
Z doświadczenia bycia we wspólnocie. I to już nie jednej.. wiem że po takim czasie wspólnota staje się mocniejsza. Jeszcze bardziej ufasz ludziom i wiesz, że oni są na każdy moment. Obojętnie czy jest dobrze czy jest źle.
Jest tu tylko jeden warunek - > nie rezygnować i nie odpuszczać sobie SZCZEGÓLNIE wtedy kiedy jest źle, kiedy pojawiają się trudności, czy to w modlitwie, czy w relacjach z ludźmi.
Kiedyś.. może teraz w jakimś stopniu też, ale na pewno w mniejszym; reagowałam bardzo emocjonalnie na wszystko co się działo. Teraz uczę się i stosuję częściej pewien dystans.
Bo:
1. nie chodzę na spotkania dla siebie
2. nie chodzę na spotkania dla kogoś
3. nie chodzę na spotkania brać
4. nie chodzę dawać
Ale..
Przy chodzę
Dla JEZUSA
Którego spotykam:
1. poprzez drugiego
2. w sobie, także w tym co jest moją wadą, trudnością ..
3. poprzez branie tego co otrzymuję od innych
4. poprzez dawanie siebie innym.
Wszystkie elementy są tu ważne jeśli Chrystus będzie PRZEDE WSZYSTKIM.
Kiedyś dawno, pewien człowiek powiedział mi, żebym unikała sytuacji kiedy na kogoś się obrażam, potem nie mam ochoty widzieć tej osoby – więc nie idę na spotkanie.
Dawniej byłam gotowa do takiej postawy.
Teraz kiedy mam z kimś trudny czas, przypominam sobie te słowa i idę na spotkanie : )
A Chrystus już sam leczy to co trudne, nawet pomiędzy uczestnikami tej samej wspólnoty.
Kurcze rozwinęło mi sie .. sory : / |
|
|
irenka88 |
Wysłany: Wto 16:21, 10 Paź 2006 Temat postu: |
|
Dzieki za te budujące słowa:) Ufam Mu i chcę ufać dalej.
ech! Cóż się może nie udać z Panem? Wszystko będzie tak jak ma być |
|
|
Widget |
Wysłany: Wto 0:05, 10 Paź 2006 Temat postu: |
|
Bóg daje siły, a ten trudny okres daje nam wtedy gdy jesteśmy na niego gotowi.
Zaufanie Mu to decyzja, którą każdy z nas musi podjąć sam, ale zawsze możesz liczyć na wsparcie wspólnoty i Jego miłości. |
|
|
irenka88 |
Wysłany: Pon 22:17, 09 Paź 2006 Temat postu: |
|
Ja na razie jestem w pierwszym etapie Chyba jestem podręcznikowym przykładem, bo to co jest napisane w artukule DOKŁADNIE oddaje to co czuję
Cytat: | Ten okres może trwać nawet kilka lat. Można go porównać do zakochania obojga osób. Kiedy mężczyzna spotyka tą jedyną, a kobieta tego jedynego wszystko jest takie piękne i idealne. Jest to czas ważny. Często to właśnie w tym momencie człowiek się nawraca, głębiej poznaje Boga. Doświadczenie Bożej miłości jest tak wielkie, że czujemy się szczęśliwi. We wspólnocie doznajemy ludzkiej życzliwości, której brakowało nam w życiu codziennym. |
---------------------
Doczytałam artykuł i boję się tego następnego etapu... Boję się, że kiedy/jeśli przyjdzie czas zwątpienia to 'odpadnę', że będę za słaba. Wiem - trzeba będzie wszystko zawierzyć Bogu, zaufać. Ale co jeśli nie będę umiała? W końcu jestem tylko człowiekiem, w dodatku baaardzo słabym |
|
|
zuzanka |
Wysłany: Śro 20:12, 17 Maj 2006 Temat postu: |
|
Hm... na jakimś niskim i początkowym
A tak na serio, to musze się nad tym bardzo zastanowić....
(ale przynajmniej na forum jestem animatorem, he he... )
//edit// albo byłam do tego postu,,bo teraz jestem jakimś sodziarzem ) |
|
|
Gość |
|
|