Autor Wiadomość
Emi
PostWysłany: Pią 19:28, 08 Gru 2006    Temat postu:

moja droga do wspólnoty była troszkę dziwna...
nie szukałam jej, nie wiedziałam "o co w tym chodzi"...
chciałam grać w zespole;) dla mnie Pan Bóg znalazł taką drogę do wspólnoty...

dziś nie wyobrażam sobie życia bez wspólnoty, i nie jest to dla mnie "grupa ludzi, którzy próbują się modlić, coś tam robią, organizują"
to prawdziwa RODZINA w której centrum jest JEZUS
a w tej rodzinie mogę zawsze liczyć na każdego brata i siostrę

sama nie mogłabym tak wzrastać (a próbuję wzrastać...)
samemu jest napewno trudniej

ps. a jak się taki patyczek, jak ja wykrzywi, to zawsze reszta "wyprostuje"Smile
lumen :)
PostWysłany: Pią 15:46, 08 Gru 2006    Temat postu:

Wielka łaska i umocnienie. I czasem myślę że warto WAS docenić moje patyczki... Ale tylko czasem Razz
chochlik
PostWysłany: Pią 15:15, 08 Gru 2006    Temat postu:

Chwila szczerości:

Nie pragnęłam bycia we Wspólnocie, dlatego nie szukalam jej tez...
A kiedy trafiłam juz...

Skupiłam się na relacji z Panem..i bardziej byłam z Nim niż..dla ludzi..(przynajmniej tak to odczuwałam i teraz oceniam).

A kiedy Pan naprawił "moje skrzywienie"..to widzę jak oszukiwałam siebie, kształtujac tą relację. Dał mi kochanych ludzi, aby ich kochac..a ja okazałam sie pyszna i niegotowa. Confused

Wybija więc mi "młotkiem " z mojej małej główki..samotne chadzanie, kiedy trzeba razem iść...I doświadczyłam tego piękna "bycia we Wspólnocie", Obecnosci Jezusa właśnie we Wspólnocie.

Ten czas bycia razem, to ŁASKA...a potem moge już iść sama...

Wniosek: Bardziej skupiac sie na tym , gdzie PAN nas posyła..niż na szukaniu dobra dla siebie, tam gdzie nas pośle.
Wink

Równiez zachęcam do DZIELENIA się. Very Happy
May
PostWysłany: Czw 18:23, 07 Gru 2006    Temat postu: O związanych patyczkach i samotnej słomce

Muszę się Wam przyznać,że od kiedy jestem we wspólnocie (a jest to bardzo niespełna rok:), moje zycie jest jakieś...głębsze.
Przede wszystkim musze się przyznać,że choć próbowałam wejśc do którejś ze wspolnot (bo tak "trzeba", czytaj: "wypada", mówią,że to "dobre") , to za każdym razem nie udawało się zadomowić. Ciągle czułam jakaś barierę, izolacje, sama nie wiem, czułam się bardzo obco, jakoś obok, mimo okazywanych cieplych gestów, zachęt, jakbym nie rozumiała co oni w tych wspólnotach w ogole wyrabiają i o co im chodzi:)
No ale zaryzykowałam przyjść do Emaus.
Ha.
I trafiony- zatopiony:)
Wtedy uświadomiłam sobie,że konkretne łaski, jakie zdarzają się we wspolnocie, raczej nie są mozliwe do otrzymania, kiedy idzie sie do Pana w pojedynkę, a więc nie będąc we wspolnocie omija mnie wiele dobrego:)

No i właśnie: piekne relacje z ludźmi.
Wsparcie duchowe.
Doświadczenie zranienia drugiej osoby i otrzymania z jej strony przebaczenia.
Doświadczenie własnej słabości: okazuje się,że wcale nie jestem nieskończenie cierpliwa, nieskończenie idealna itd:) Mało tego, wcale nie musze taka być (choć starać sie trzeba;). Moge być soba i nie musze udawać kogoś kim nie jestem.
Musze z sobą walczyć,żeby nie grać dziwnych ról i rólek.
Okazuje się,że mam trudności na modlitwie, a kiedy jestem na spotkaniu wspolnoty, Pan daje nową siłę.
Można się posmiać i można zapłakać (jedni drugich brzemiona nośmy).
Wspólne radości i wspolne apostołowanie.
I dostrzeganie piękna indywidualności każdego brata i siostry oraz zachwyt jednobrzmiącą Symfonią do Ducha Św jako całej Wspolnoty.

Ha. To jest to miejsce, po prostu! Miejsce szaleństwa i wzrostu Smile (Mezo ma konkurencje )

A czym jest dla Was wspólnota?

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group